wtorek, 12 sierpnia 2014

o tym co ma sens...

Od miesiąca w głowie mam pomysł na napisanie posta. Układam słowa, sklejam myśli i ciągle mi się nie podoba. Stwierdziłam, że można temu zaradzić tylko w jeden sposób - usiąść i zacząć pisać. A chciałam napisać o osobach, które w zdecydowanej większości w internacie już nie mieszkają. O tym jak lubię od czasu do czasu dowiedzieć się co u nich słychać, zobaczyć na znanym portalu społecznościowym ich uśmiechnięte i szczęśliwe twarze i pękać z dumy, że kiedyś tu mieszkali, że być może od czasu do czasu na nich krzyknęłam, może czasem w czymś pomogłam, że w biegu do szkoły, na wagary, randkę czy trening rzucili szybkie: dzień dobry i uśmiechnęli się miło. Mam nadzieję, że nie obrazi się ten, który jest sprawcą całego mojego zamysłu, że prawie wymienię jego nazwisko. Mietek Z. - nie mieszka w internacie od wielu, wielu lat, a ja wciąż mam przed oczami tego spokojnego chłopaka z pokoju 116 :) Mieciu - podziwiam Twoje skoki i wyczyny w chmurach i cieszę się, że spełniasz się w czymś tak niezwykłym! Każde zdjęcie z Twojego lotu oglądam z zapartym tchem i myślę sobie: ależ super facet z tego Mietka :)
Z dumy pękam patrząc na to co robi Roksana W. Wybacz Kochana, ale Twoje nazwisko jest już przecież publiczne.
http://www.roksanova.blogspot.com/
Roksana robi zdjęcia
http://rosstwory.blogspot.com

http://hb-makeup.blogspot.com/

HelloBeauty | make-up, fryzury, metamorfozy, stylizacjeJesteście w szoku? Ja też! Tym bardziej, że znam tą malutką blondyneczkę osobiście i wiem, że ma tylko 19 lat. Cały świat stoi przed nią otworem, a ja już teraz jestem jej wierną fanką i mam nadzieję, że i ona kiedyś wspomni ciepło nasze wspólne rozmowy i kawy.
Myśląc o tych naszych internatowych sławach nie mogę zapomnieć o pewnym bardzo przystojnym piłkarzu Cracovii. Bartosz K.! Chciałabym pewnego dnia zaprosić go do nas organizując spotkanie ze znanym ciekawym człowiekiem i uczynić bohaterem wieczoru :) Bo dla mnie jest bohaterem ten inteligentny, przystojny chłopak z niesamowitym charakterem i osobowością.
Po doznaniach dla oczu jeszcze coś dla naszych kubków smakowych :)
Biała Róża na ulicy Straszewskiego 17.
To krakowska bardzo dobra restauracja w której szefem kuchni jest pewien pan mieszkający swego czasu w pokoju 208 w Internacie na Szkolnym 17. Miałam to szczęście, że byłam wychowawczynią Łukasza C. Oczywiście żadna moja zasługa, że on tak świetnie gotuje, bo sama jestem absolutnym antytalenciem kulinarnym, ale jak miło widząc go w telewizji pomyśleć sobie: oooo mój Łukasz, kiedyś krzyczałam na niego, że ma bałagan na półce :) Był takim skromnym nieśmiałym chłopakiem, jest takim świetnym specjalistą w swoim fachu.
To tylko 4 osoby i aż 4 osoby. 4 historie, 4 dłuższe lub krótsze piękne wspomnienia. A tych wspomnień każdego roku jest dużo, dużo więcej. Każdego roku z internatu odchodzą osoby, które swoim dorosłym życiem potwierdzają, że warto było w nie wierzyć, że potrafią pięknie i mądrze żyć. Nie mają banerów i fanpagów na facebook'u wszystkie mamy opiekujące się swoimi dziećmi. Uwielbiam patrzeć na Wasze maluszki, na Wasze szczęśliwe buzie. Monia, Sylwia, Mariola, Kasia, Aga, Ania - mogłabym wymieniać i wymieniać. Jesteście wielkie, bo jesteście całym światem dla swoich dzieci, bo jesteście Mamami. Jeszcze bardziej niż mamy wzruszają Tatusiowie ze swoimi szczęściami - Mateusz, Robert, Damian, Rafał :) I cudne małżeństwa internatowe, bo i takie już są. Są właściciele firm, solidni pracownicy, oddani przyjaciele, zwyczajni, dobrzy ludzie. I to oni są moimi największymi bohaterami. Z nich jestem najbardziej dumna, im życzę wszystkiego co najlepsze i mam nadzieję, że miło wspominają swoje lata na Szkolnym 17. Kolejny raz podkreślam, że żadna moja zasługa, a może tylko minimalna, że jesteście takimi wartościowymi ludźmi, ale każdy Wasz sukces cieszy mnie ogromnie i daje siłę do pracy. Daje wiarę, że to co robię ma sens, że jestem tu nie tylko po to żeby wydać klucz i podpisać w zeszycie Wasz powrót z domu. Jedno zaproszenie na facebooku, kilka prostych słów, czasem grzecznościowe "co słychać". Niby nic, a dla mnie bardzo wiele. Swoiste "dziękuję" i "jeszcze nie zapomniałam/zapomniałem"...
Już za trzy tygodnie spotkam się znowu z moimi "rozpoczętymi pięknymi historiami". Klaudie, Kamile, Anie, Darie, Pauliny, Krystiany, Marciny, Szymki, Tomki i Łukasze. Oprócz nich pojawią się też nowi których jeszcze nie znam, ale już bardzo chcę poznać.
A dzisiaj muszę się przyznać przed samą sobą, że lubię swoją pracę i choć wielu osobom trudno w to uwierzyć, ja wierzę, że ona ma sens.